Gdzie uwaga, tam siła (Trening Mocnych Stron Instytutu GALLUPA)

Zielony ołówek
Chodziłam do szkoły w czasach, gdy od początku stawiano oceny. Zrobiłam w dyktandzie błąd ortograficzny, pisząc jagody przez „i”, czyli iagody. Nauczycielka podkreśliła wyraz dwiema czerwonymi liniami i wystawiła ocenę dobrą. Rozpłakałam się. Nikt wcześniej nie wytykał mi błędów. Podszedł do mnie mój kolega Robert i spytał, dlaczego płaczę. Roześmiał się, gdy usłyszał odpowiedź. – Ja bym się cieszył z czwórki! – odparł. Pomyślałam, że sama widocznie mam inaczej. Dla mnie ten błąd to wstyd.

 

Nic innego nie pamiętam z tego dyktanda. Nie pamiętam pozostałych wyrazów, które przecież napisałam prawidłowo. Tylko te czerwone linie i poczucie, że coś mi nie wyszło. Tatiana Ivanko, właścicielka bloga parentingowego, ujawniła światu jej sposób nauki w domu z dzieckiem. Nazwała go metodą „zielonego ołówka”. Pracując z córką, podkreślała kolorem zielonym najlepszą wersję wykonywanego przez nią ćwiczenia. Kiedy rysowały szlaczki, wybierała najładniejszy, tak by dziewczynka zapamiętała dwie rzeczy: wygląda świetnie; śmiało kopiuj, bo to już umiesz. Wyobrażam sobie, jak wyglądałoby moje dyktando sprawdzone tą metodą. Kilkanaście dobrze napisanych wyrazów i jeden, samotny, bez zielonego podkreślenia. Widzę, że coś jest nie tak, ale przeważa poczucie, że umiem już naprawdę sporo, a ten jeden błąd łatwo będzie naprawić.

Metodę „zielonego ołówka” można zastosować we wszystkich dziedzinach życia, nie tylko w procesie nauki. Wyobraź sobie relacje w twoim miejscu pracy, gdybyście wspólnie skupiali uwagę tylko na tym, co naprawdę dobre i doskonałe. A w relacjach domowych? W znienawidzonych przez obie strony awanturach o porządek w pokoju? Nasze dzieci nauczone systemu kar i nagród oczekują od nas zajęcia stanowiska. Pokazują nam rysunek i pytają: – Ładny? Zwykle odpowiadamy: – Cudowny… Choć czasem nie wiemy, co na nim jest. Wtedy naburmuszony maluch potrafi wykrzyczeć: – Wcale nieładny, mnie się nie podoba, tobie też się nie podoba – tylko tak mówisz!!! I dramat gotowy. Innego dnia na to samo pytanie próbujesz odpowiedzieć szczerze: – Dziecko, nie wiem, co jest na tym rysunku, potrafisz zrobić ładniejszy. I dramat znów gotowy. – Tobie się nigdy nic nie podoba!!! – słyszysz w odpowiedzi. Lub coś w tym stylu. Biedny rodzic czuje się całkowicie zagubiony, chciałby dać dziecku to, czego ono potrzebuje, a sam wychowany w systemie kij/marchewka uważa, że pozostały mu tylko te dwie drogi.

Jeśli masz właśnie taki okres w życiu twojej rodziny, spróbuj, zamiast oceniać, zapytać: – A co ty o tym myślisz? Zaskoczone dziecko powinno ci wszystko opowiedzieć – jego własne przemyślenia, odczucia. A gdyby się okazało, że cała praca jest według niego beznadziejna, to zamiast zaprzeczyć tym wrażeniom, poproś, żeby zakreśliło zieloną pętlą choć jedną rzecz, która mu naprawdę wyszła, z której jest dumny. To samo możemy zastosować w przypadku naprawdę dobrej pracy, żeby dziecko samo się oceniło, co w tym całościowo dobrym wysiłku było, jego zdaniem, wybitne. Pomagam pewnej małej dziewczynce w odrabianiu lekcji. Miała napisać kilkuzdaniową wypowiedź na zadany temat. Wzięła brudnopis i przygotowała swoją pracę, a potem dała mi ją do sprawdzenia. Odruchowo chciałam sięgnąć po jakiś wyraźny kolor, najlepiej czerwony. Chwilę później wzięłam zielony flamaster i podkreśliłam wszystkie prawidłowo napisane wyrazy w tym małym wypracowaniu. Była w szoku.

– Co to znaczy, Ciociu?
– To znaczy, że te wszystkie wyrazy umiesz napisać prawidłowo.
– Aż tyle?
– Tak.
– A co z tymi bez podkreślenia?
– Tych potrzebujesz się nauczyć. Spójrz na nie jeszcze raz i poszukaj, gdzie zrobiłaś błąd.

Sprawdziłam, to działa!!! Ty również sprawdź. Zacznij od najtrudniejszych kwestii, z którymi do tej pory najtrudniej było ci się uporać. Pilnuj siebie, bo zostałeś wychowany przez szkołę z czerwonym długopisem, szkołę, która stawiała piątki za bycie bezbłędnym, a nie genialnym. Odwrócenie swojego ukierunkowania ze słabości na mocne strony wymaga dużej dyscypliny i wiary w to, że naprawdę warto. To może być droga dłuższa niż przez karanie, ale efekty są dużo trwalsze.

Autor: Izabela Antosiewicz
Artykuł ukazał się w „Gazetka Sąsiedzka Wesoła”

Taisja Laudy
administrator
Taisja Laudy od 12 lat zajmuje się odkrywaniem i rozwijaniem Talentów, Wartości i Marzeń ludzi po to, żebyśmy mogli żyć w autentyczności, wolności i spełnieniu. Przedsiębiorca, mentor, autorka książki "Moje życie z Mr. Good", prezes i założycielka TLnC Global - GALLUP Certified Coaching / Consulting, ale przede wszystkim żona i mama dwójki cudownych dzieci, która pragnie być zrozumiana, radosna i spełniona w pełnym byciu sobą.